niedziela, 14 października 2018

Pałac w Chocianowie

Nie powiem, do tej pory był to najbardziej ryzykowny urbex. O czyhającym zagrożeniu nie mieliśmy w ogóle świadomości. A zaczęło się od robienia zdjęć zza płotu, nic specjalnego, dużo spacerowiczów. Z tego powodu weszliśmy od strony spokojniejszej. Kierowaliśmy się do drzwi frontowych (widocznych na zdjęciu). Jest w nich mały otwór ale po co? Pomyśleliśmy, że może to być awaryjne wejście, gdyby nie dało rady inaczej. Po kilku chwilach z trawy zaczęły szczekać rozjuszone psy. Bez zastanowienia uciekliśmy na tyły, skąd można było łatwo wejść przy pomocy rusztowania do okna. Widocznie owe psy były zbyt leniwe, żeby rozpocząć za nami pościg. Szczęście dopisało. W środku zastaliśmy wiele pomieszczeń i kondygnacji, zapewne na potrzeby remontu. Centralny punkt pałacu imponuje swoją złożonością i wielkością. Na kolejnym piętrze wrażenie robi sala z majestatycznymi ścianami. Reszta pomieszczeń zapewne zostanie odpowiednio odrestaurowana, tak jak i cały pałac. Prawie na samej górze zaskoczyło nas łupanie i trzaskanie z wyższych pięter. Ktoś ewidentnie przebywał w budynku, a po chwili szczekanie psów nawet ucichło. Odważnie i ostrożnie weszliśmy wyżej. Mimo że nikogo nie było w zasięgu wzroku, to dało się zlokalizować źródło hałasu gdzieś na dachu... To zapewne robotnicy. W pośpiechu zwiedziliśmy ostatnie piętra. Na sam koniec zostawiliśmy ostatni smaczek - wieżę. Niestety, schody były zbyt uszkodzone, a chodzenie z ryzykiem złapania przez pracowników, nie pozwoliły na eksplorację wieży. Mimo wszystko było ciekawie, a sam pałac niedługo dostanie nowe życie i zrobi się atrakcją turystyczną. Jako jeden z niewielu obiektów ma szczęście.

Data zwiedzania: październik 2018

Stan obiektu: 1/1
Atrakcyjność: 1/1
Wyposażenie: 0,2/1
Zróżnicowanie: 1/1
Bezpieczeństwo: 0,4/1


Ocena: 3,6 / 5




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz