czwartek, 1 listopada 2018

Pałac w Bełczu Wielkim














Od dawna miałem na tą wycieczkę ochotę i była ona przekładana kilka razy. W końcu to już prawie kraniec województwa, więc i droga nieco daleka. Ale do rzeczy… Gdzieś w tej małej mieścinie leży zapierający dech w piersiach pałac. Po przejechaniu wioski na strzałę i minięciu skrzyżowania, na którym co jakiś czas ktoś trąbi, zza budynku wyłania się ta wspaniała budowla. Dostęp do niej mamy jak na dłoni. Kilka wejść z różnych stron i żadnych zabezpieczeń. Od razu w oczy się rzuca brak większości dachu, który kilka lat temu został celowo spalony. Już po wejściu do wnętrza, dopadają nas pozytywne emocje. Wrażenie robi ogromny hol o niezwykłym balkonie i zaokrągleniu na suficie. Nie wiadomo gdzie iść, ale wybieramy od razu górę. Tutaj pierwsza wada, ale to normalne dla wiekowych zabytków – wypatroszone pomieszczenia. Jest ich ogólnie sporo, żeby nie powiedzieć, że wszystkie. Oczywiście nie jest tak źle, bo czasem spotykamy eleganckie drzwi lub wykończenia. Na samej górze można się przespacerować, uważając na dziury w podłodze. Wszędzie leżą dachówki i inne gruzy. Ku zaskoczeniu, obiekt ten nie był typowym pałacem. Przed opuszczeniem pełnił funkcję szkoły, podpowiadają to napisy na niektórych drzwiach. W piwnicach panuje absolutna ciemność. Najciekawszym pomieszczeniem w mroku jest kotłownia o bogatym wyposażeniu pordzewiałych pieców i rur. Na samym końcu zwiedzania, zupełnym przypadkiem, trafiliśmy na wyjątkową salę z orłem na ścianie. Prawdziwy rarytas i wizytówka tego miejsca. Po wyjściu zwiedziliśmy jeszcze duże schody z tyłu, które prowadziły do przypałacowego stawu.

Data zwiedzania: październik 2018

Stan obiektu: 0,9/1
Atrakcyjność: 1/1
Wyposażenie: 0,3/1
Zróżnicowanie: 1/1
Bezpieczeństwo: 1/1

Ocena: 4,2 / 5






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz