
Od dawna miałem na tą wycieczkę ochotę i była ona
przekładana kilka razy. W końcu to już prawie kraniec województwa, więc i droga
nieco daleka. Ale do rzeczy… Gdzieś w tej małej mieścinie leży zapierający dech
w piersiach pałac. Po przejechaniu wioski na strzałę i minięciu skrzyżowania,
na którym co jakiś czas ktoś trąbi, zza budynku wyłania się ta wspaniała
budowla. Dostęp do niej mamy jak na dłoni. Kilka wejść z różnych stron i
żadnych zabezpieczeń. Od razu w oczy się rzuca brak większości dachu, który
kilka lat temu został celowo spalony. Już po wejściu do wnętrza, dopadają nas
pozytywne emocje. Wrażenie robi ogromny hol o niezwykłym balkonie i zaokrągleniu
na suficie. Nie wiadomo gdzie iść, ale wybieramy od razu górę. Tutaj pierwsza
wada, ale to normalne dla wiekowych zabytków – wypatroszone pomieszczenia. Jest
ich ogólnie sporo, żeby nie powiedzieć, że wszystkie. Oczywiście nie jest tak
źle, bo czasem spotykamy eleganckie drzwi lub wykończenia. Na samej górze można
się przespacerować, uważając na dziury w podłodze. Wszędzie leżą dachówki i
inne gruzy. Ku zaskoczeniu, obiekt ten nie był typowym pałacem. Przed
opuszczeniem pełnił funkcję szkoły, podpowiadają to napisy na niektórych
drzwiach. W piwnicach panuje absolutna ciemność. Najciekawszym pomieszczeniem w
mroku jest kotłownia o bogatym wyposażeniu pordzewiałych pieców i rur. Na samym
końcu zwiedzania, zupełnym przypadkiem, trafiliśmy na wyjątkową salę z orłem na
ścianie. Prawdziwy rarytas i wizytówka tego miejsca. Po wyjściu zwiedziliśmy
jeszcze duże schody z tyłu, które prowadziły do przypałacowego stawu.
Data zwiedzania: październik 2018
Stan obiektu: 0,9/1
Atrakcyjność: 1/1
Wyposażenie: 0,3/1
Zróżnicowanie: 1/1
Bezpieczeństwo: 1/1
Ocena: 4,2 / 5






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz